Najczarniejsza noc.

Ostatnie wysiłki komiksowe staram się kierować na zachowanie parytetu produkcji Marvela i DC. O ile Marvel zajmuje zdecydowaną większość miejsca na moich półkach, to od kilku tygodni staram się wybierać ciekawsze pozycje ze świata DC. Tak oto trafiłem na superprodukcję „Najczarniejsza Noc”, w której to Korpus Zielonych Latarni, na czele z Halem Jordanem, musi zmierzyć się z przytłaczająca siłą śmierci Czarnych Latarni.

Czarne Latarnie bowiem, postanowiły wziąć odwet na żyjących bohaterach, którzy umarli w swoich poprzednich przygodach, lub zostali przywróceni do życia poprzez różne wydarzenia. Poprzez mocne emocje towarzyszące powstającym z grobu bliskim, bohaterowie zostają masowo zmieniani w członków Czarnego Korpusu. Dowodzi nimi zagadkowa istota zwana Necronem.

Komiks jest świetnie napisany przez Geoffa Johnsa i narysowany przez Ivana Reisa. Po raz pierwszy od lektury „Sprawiedliwości”, czułem, że bohaterowie uniwersum DC, rzeczywiście mają niesamowity potencjał do atrakcyjnych wspólnych przygód. Najbardziej zainteresowała mnie sprawa wielu kolorów korpusów. Czerwony to nienawiść, żółty- -strach, pomarańczowy – zazdrość, niebieski – nadzieja, zielony reprezentuje siłę woli, a kolor indygo współczucie, fiolet zaś miłość. A do tego czarny który jest zaprzeczeniem życia oraz biały – symbol światła i życia. Każdy z nich tworzy osobną ciekawa historię powstania korpusu oraz celów, jakie sobie powziął.

Powstanie Korpusu Białych latarni po raz kolejny mocno zmieniło kształt świata DC. Nie zdradzając jednak tej fascynującej fabuły, można śmiało powiedzieć, że jest to jeden z lepszych komiksów o przygodach Korpusu. Po raz kolejny Zielone Latarnie udowadniają, że są największą siłą w uniwersum DC. Warto przeczytać, choćby dla ciekawej fabuły lub jeśli jesteście fanami Zielonych Latarni.

Dodaj komentarz