Abra, kadabra. Szybka recka Shazama! Raczej bez spoilerowa.

Robię się stary. Nie bawi mnie już chodzenie do kina. Wkurzają mnie te tłumy ludzi w galeriach i na sali projekcyjnej. Ludzie gadają, hałasują i szeleszczą różnymi opakowaniami. Dookoła unosi się woń popcornu wymieszany z nadmierną ilością zapachu perfum, których jakaś pani sobie nie poskąpiła i wylała na siebie cały flakon. Bilety do kina są drogie, wyżej wymieniony prażona kukurydza z piciem jeszcze droższa. O braku miejsc parkingowych nie wspomnę. Człowiek wydaje pieniądze, po to aby przed głównym daniem w postaci filmu obejrzeć jeszcze pół godziny reklam. A potem czeka na króciutki film po napisach. Jedna taka wyprawa do kina kosztuje tyle co roczny abonament Netfilixa. Bez sensu…

Na szczęście mam bilety za friko, jedzenia na seans nie kupuję i chodzę do kina raczej wtedy gdy tabuny ludy się już przez nie przetoczą. Szach mat popcorniaki.

No dobra musiałem trochę ponarzekać ba sam film bardzo mi się podobał i nie miałbym do czego się przyczepić. Ale. Zawsze jest jakieś ale. W Shazamie nie podobały mi się dwie rzeczy. Pierwsza to słaba motywacja antagonisty. Oprócz tego, że miał słabe dzieciństwo to był zły, bo był zły. Taka sztampowe poprowadzenie złola mnie nie przekonuje i jako widz chciał bym czegoś więcej. Drugą sprawą jest autobus. A dokładnie jego pancerne szyby. I to dziwnie pancerne bo pękają od środka a od zewnątrz nasz bohater łapie za nie pojazd, który spada ze znacznej wysokości…

Podobny obraz

Oprócz tych dwóch rzeczy film jest miodny. Mimo, że jestem chyba jednym z nielicznych osób, którym „mrok” w DC się podobał to w Shazamie sobie go nie wyobrażam. Śmiechu jest co niemiara. Jest to jeden z najzabawniejszych filmów super bohaterskich. Chemii między bohaterami jest tyle, że nawet parówki patrzą na to z zazdrością. Zachary Levin w roli kapitana Marvela o przepraszam w roli Shazama jest kapitalny.

Młodzi aktorzy również dają radę. Akcja filmu rozwija się fajnie, nie ma dłużyzn. Poznawanie nowych umiejętności swojego awatara przez Billego oraz pomagającemu mu Freddego jest przekomiczna. Ogólnie film jest bardzo familijny nie licząc kilku momentów, w których pojawia się siedem grzechów głównych bo tu aż prosi się o to aby krew trysnęła na ścianę.

Seans mogę polecić każdemu, nawet fanom Marvela 😉 (fani gier video też znajdą coś dla siebie). Jest to najlepsza produkcja superhero, która ukazała się w tym roku. Daję jej cztery pioruny na pięć możliwych.

P.S. Mamy tu jedno cameo, które mogło by być lepsze (fajnie wpisuje się w historię ale jest bidne). Scena po napisach będzie niejasna dla osób nie znających komiksów z tym bohaterem więc nie musicie na nią czekać. Chociaż rysunki, które są pokazane razem z napisami są świetne.

Dodaj komentarz