Wreszcie obejrzałem najbardziej oczekiwany przeze mnie film tego roku czyli Godzilla vs. Kong. Jest to najnowszy film Legendary Pictures z uniwersum Monsterverse, które pokazuje potwory znane z japońskiej wytwórni Toho w zupełnie nowej i odświeżonej formie. Godzilla vs. Kong jest bezpośrednią kontynuacją filmu Godzilla: Król Potworów z 2019 roku. Więc jeżeli jeszcze go nie widzieliście lub zastanawiacie się czy warto po niego sięgnąć, to koniecznie przeczytajcie moją recenzję.
Co mogę powiedzieć na szybko po obejrzeniu filmu? Chyba tylko tyle, że warto było tyle na niego czekać, gdyż jego konwencja okazała się naprawdę ciekawa, a akcja rozkręcała się z minuty na minutę, aż do wielkiego finału, który dosłownie wbił mnie w fotel i dodatkowo zaskoczył jednym rozwiązaniem fabularnym.
Jeżeli jesteście ciekawi czy jest to najlepszy film z serii, jak wypadli Godzilla i Kong, jakie są jego najlepsze elementy i czy ma jakieś minusy, to dowiecie się tego czytając poniższą recenzję. Jak zwykle ostrzegam przed niewielkimi spoilerami.


Akcja rozpoczyna się pięć lat po wydarzeniach z filmu Godzilla: Król Potworów. Znajdujemy się na Wyspie Czaszki i widzimy budzącego się o świcie Konga. Atmosfera wyda się sielska jednak coś do końca nie gra, gdyż na drzewach widać zamontowane kamery. W pewnym momencie Kong wyrywa drzewo i z pnia robi coś kształt oszczepu i z całej siły ciska nim w niebo. W pewnym momencie trafia on w ekran i obraz obłoków załamuje się. Jak się okazuje nadal jesteśmy na Wyspie Czaszki lecz Kong został zamknięty w specjalnej strefie, która ma za zadanie odciągnięcie od wyspy Godzilli, gdyż ten ogromny jaszczur jest ostatnio w dość złym humorze.
Następnie akcja przenosi się na Florydę, a konkretnie do miejscowości Pensacola. Tutaj poznajemy nowego bohatera – Bernie’go Hayes’a, który jest technikiem w firmie Apex Cybernetics, która ma tutaj swoją filię. Według niego działalność firmy związana z robotyką, jest tylko przykrywką dla jej prawdziwego przeinaczenia i ma ono związek z Godzillą i innymi Tytanami. Dlatego prowadzi on na własna rękę śledztwo, dzięki któremu ma zamiar odkryć prawdziwe przeznaczenia Apex Cybernetics. Jego wyniki oraz różne teorie publikuje w formie podcastów. Jednak nikt nie traktuje ich do końca poważnie, uważając jego historie za zmyślone za wyjątkiem jednej osoby, którą jest znana z poprzedniej części Madison Russell. Jak się okazuje Bernie jest na tropie czegoś większego. Po włamaniu do jednego z komputerów Apex odkrywa, że zamierza ona wysłać duży ładunek do filii w Hong Kongu, a przecież nie zajmuje się ona przewozem towarowym. Jednak nagle włącza się syrena i zostaje ogłoszona ewakuacja budynku. Jak się okazuje do zatoki Pensacola wpływa Godzilla. Już jak płynie jest naładowana energią, gdyż jej oczy oraz kolce na grzbiecie świecą na niebiesko, a gdy tylko wychodzi na brzeg zaczyna niszczyć wszystko co znajduje się na jej drodze. Przy pomocy radioaktywnego oddechu zrównuje z ziemią praktycznie całą placówkę Apex, po czym znów wraca do morza. Gdy Bernie wyswobadza się spod gruzów odkrywa w jednym z pomieszczeń tajemnicze urządzenie, które generuje dziwne dźwięki. Swoim odkryciem dzieli się w najnowszym podcaście. Madison próbuje przekonać ojca, który jest szefem Monarch, że Godzilla nie atakuje bez powodów tyko coś go prowokuje i ma to związek z Apex. Jednak on radzi jej aby dała sobie z tym spokój. Madison wie, że nie pozostaje jej nic innego jak tylko odszukanie Berniego, gdyż tylko z jego pomocą może odkryć przyczynę agresywnego zachowania Godzilli oraz to jaką tajemnicę skrywa Apex.
W tym samym czasie poznajemy następnego bohatera – Nathan’a Lind’a. Jest on geologiem, który jest zafascynowany Pustą Ziemią, który jego zdaniem skrywa wiele tajemnic i może dać odpowiedzi na wiele pytań związanych z Tytanami. Niespodziewanie wizytę składa mu szef Apex – Walter Simmons oraz jego najbardziej zaufany współpracownik Ren Serizawa. Składa on propozycję, że pomoże mu zorganizować wyprawę do wnętrza Ziemi. Nathan zgadza się, jednak mówi, że będą potrzebowali kogoś kto by ich przeprowadził do tego miejsca i nie ma tu na myśli człowieka, lecz jednego z Tytanów – Konga. Lind udaje się na Wyspę Czaszki do doktor Ilene Andrews, która zajmuje się obserwacją Konga. Co ciekawe jej przybranej córce udało się nawiązać dość bliską relację z tym Tytanem. Początkowa jest ona niechętna, jednak zdaje sobie sprawę, że Kong znacznie urósł i potrzebuje nowego miejsca do życia, a Pusta Ziemi wydaje się być idealnym miejscem w końcu tam mieszkali przodkowie Konga. Dlatego w końcu przystaje na propozycję.
Czeka ich długa wyprawa drogą morską, gdyż wejście do Pustej Ziemi znajduje się na Antarktydzie, a trasa ich żeglugi będzie przebiegała blisko terenów łowieckich Godzilli. Jednak wyprawa jest jedyną szansą dla uratowania Konga, który właśnie w Pustej Ziemi znajdzie swój nowy dom, jednak nikt nie wie co tak naprawdę tam znajdą. Jedno jest pewne Godzilla nie przepuści okazji aby pokonać swojego rywala, który pretenduje do bycia potworem alfa, więc prędzej czy później dojdzie do ich starcia. Tajemnicą pozostaje tylko jaką rolę odegra w całej historii Apex Cybernetics i jaki jest jego prawdziwy cel. Jedno jest pewne, skrywa on coś naprawdę wielkiego i przerażającego.



Tak jak napisałem we wstępie, warto było czekać tyle czasu na ten film, gdyż okazał się on naprawdę świetną produkcją szczególnie jeżeli chodzi o warstwę wizualną jak i sam finał, który na ten moment jest najlepszy w całej serii Monsterverse. Jednak pomimo tego najlepszym filmem pozostaje nadal Godzilla: Król Potworów, a zadecydowały o tym dwie rzeczy, o których opowiem Wam później. Najpierw przedstawię Wam bohaterów oczywiście nie mogę zacząć od nikogo innego jak od samych potworów.
Jako pierwsza Godzilla. Jego wygląd nie uległ jakiejś radykalnej zmianie w stosunku do poprzedniego filmu. Co ciekawe w wielu scenach widzimy go w pełni naładowanego energią, gdy jego oczy oraz grzebień świecą na niebiesko. Jak na przykład w swojej pierwszej scenie gdy wynurza się z wody i widzimy go od strony pyska, wygląda to naprawdę genialnie. Z racji tego, że większość walk z jego udziałem rozgrywa się za dnia możemy dostrzec znacznie więcej detali w jego budowie.
Drugim bohaterem jest oczywiście nie kto inny tylko Kong. Od jego ostatniego spotkania, które miało miejsce w filmie Kong: Wyspa Czaszki minęło prawie 51 filmowych lat, dlatego nikogo nie powinien dziwić fakt, że wygląd Konga uległ pewnej zmianie. Kong trochę urósł, gdyż mierzy teraz prawie 103 metry. Jego sylwetka stała się bardziej muskularna, a wyhodowana broda świadczy o tym, że jest już dorosłym osobnikiem.
Kolejnym potworem jest prawdziwy przeciwnik Godzilli i Konga czyli Mechagodzilla. Gdy po raz pierwszy pojawiła się na ekranie wiedziałem, że twórcy zainspirowali się sceną aktywacji Mechagodzilli z film Godzilla kontra Mechagodzilla II z 1993 roku. Co tu dużo pisać bez dwóch zdań jest to najlepszy design Mechagodzilli, który jasno wskazuje, że dysponuje ona śmiercionośnym arsenałem oraz wzbudza respekt i pewien niepokój. Cieszę się, że designerzy stworzyli całkowicie nowy wygląd tego potwora, a nie oparli się na którejś z japońskich wersji. Sceny z udziałem Mechagodzilli na pewno zapadną Wam w pamięć.
Oprócz wspomnianych wcześniej potworów, spotkamy kilka nowych gatunków podczas wyprawy do Pustej Ziemi. Będą to: Warbaty – ogromne latające węże, Doug – ogromną jaszczurkę, którą fani nazwali Mini-Godzillą lub Proto-Zillą oraz mieszkające w jaskiniach ogromne nietoperze – Hellhawki, których głowy są podobne do tych jakie mają sepy.
Jeżeli chodzi o ludzkich bohaterów to ku mojemu zaskoczeniu najbardziej spodobała się postać Bernie’go Hayes’a (Brian Tyree Henry). Choć z początku wydawał się trochę dziwny to z czasem naprawdę go polubiłem. Wprowadzał naprawdę świetną komediową atmosferę, która rozładowywała emocje pomiędzy scenami z potworami.
Kolejną postacią jest znana z poprzedniego filmu Madison Russell (Millie Bobby Brown). Tworzy ona naprawdę świetny duet z Bernim, będąc jego całkowitym przeciwieństwem. Mam nadzieję, że w kolejnym filmie z serii znów zobaczymy ten duet.
Dalej mamy doktor Ilene Andrews (Rebecca Hall). Zajmuje się ona badaniem i obserwacją Konga na Wyspie Czaszki. Dalej mamy jej przybraną córkę Jie (Kaylee Hottle), która jest rdzenną mieszkanką wyspy. Pomimo tego, że jest głuchoniema to przy pomocy języka migowego udało jej się nawiązać szczególną wieź z Kongiem. Pomysł na ten duet uważam za naprawdę trafiony i interesujący.
Czym byłby film o potworach bez ludzkich antagonistów, a tych w filmie mamy dwóch.
Pierwszym z nich jest syn doktora Ishiro Serizawy, który poświecił swoje życie aby uratować Godzille w poprzednim filmie – Ren Serizawa (Shun Oguri). Niestety jest on typowo drugoplanową postacią. Liczyłem, że poznamy go trochę lepiej, usłyszymy jak gardzi swoim ojcem, zrozumiemy jego motywacje i zobaczymy kilka naprawdę ciekawych scen z jego udziałem. Niestety nic z tego nie zobaczymy i jest to pierwszy minus tego filmu, gdyż zmarnowano tym samym potencjał na naprawdę intrygującego antagonistę. Żeby było ciekawiej nie jest on nawet głównym antagonistą lecz jego prawą ręką. Głównym antagonistą okazuje się szef Apex Cybernetics – Walter Simmons (Demian Bichir). Jest to postać typowego biznesmena, który ma swój pomysł na uratowanie świata i nie cofnie się przed niczym aby uczynić go lepszym miejscem. Moim zdaniem wypadł on trochę zbyt schematycznie nie miał tego czegoś co miał główny ludzki antagonista w filmie Godzilla: Król Potworów – Alan Jonah (Charles Dance).



Czas przejść do fabuły filmu. Została ona skonstruowana w taki sposób, że rozwija się z minuty na minutę, aż do wielkiego finału. Choć może nie jest ona specjalnie nowatorska jeżeli chodzi o filmy o wielkich potworach to jest naprawdę ciekawa i nie pozwala się nudzić nawet przez minutę. W tym filmie wyraźnie czuć, że głównymi bohaterami są właśnie potwory, a nie ludzie i to na nich w głównej mierze skupiona jest akcja. Twórcy w bardzo dobry sposób rozłożyli sceny tak, że walki potworów i sceny z ich udziałem są idealnie rozłożone, a te w których pojawiają się ludzcy bohaterowie stanowią idealne przerywniki, nie dłużą się oraz nie mają niepotrzebnych wstawek, lecz popychają całą akcję dalej do przodu.
Jeżeli chodzi o stronę wizualną to jest ona bezsprzecznie najmocniejszą stroną filmu. Scenerie są wykonane po prostu świetnie tak te miejskie jak Pensacola czy Hong Kong, ale bez dwóch zdań najlepiej wygląda Pusta Ziemia wyróżniająca się swoim pięknem i innością. Same potwory wyglądają po prostu rewelacyjnie, twórcy zadbali o każdy najdrobniejszy szczegół co zwłaszcza widać po Mechagodzilli, której mechaniczne ciało wprost przeraża ilością detali. Sceny walk potworów wypadają znakomicie, a efekty specjalne, które im towarzyszą są naprawdę satysfakcjonujące i prezentują się znakomicie. To co autentycznie zaskoczyło mnie w filmie to to, że twórcy zdecydowali się na to aby potwor wyrażały różne emocje. Tak jest to nowość jeżeli chodzi o tę serię filmów, gdyż do tej pory nie mieliśmy z czymś takim do czynienia. Zauważycie, że w wielu scenach Kong czy Godzilla za pomocą gestów czy mimiką będą wyrażali swoje zadowolenie, ale też gniew czy strach. Jak się okaże Godzilla potrafi się nawet śmiać, co moim zdaniem wyszło naprawdę rewelacyjnie. Zresztą Mechagodzilla też tak robi, choć jej mechaniczny śmiech jest trochę przerażający.
Na sam koniec mamy ścieżkę dźwiękową i niestety jest to drugi i zarazem ostatni minus filmu. Jednak nie zrozumcie mnie źle nie jest ona zła lecz po prostu dobra, gdyż brakuje jej tej epickości i wykorzystania motywów z filmów Toho jaką miał w sobie soundtrack filmu Godzilla: Król Potworów. Liczyłem, że w filmie usłyszymy nowe aranżacje motywu przewodniego Mechagodzilli z filmu Godzilla kontra Mechagodzilla II z 1993 roku czy motyw Konga z filmu King Kong kontra Godzilla z 1962 roku, jednak ich zabrakło. Owszem jest motyw przewodni Godzilli jednak to trochę za mało aby soundtrack był naprawdę klimatyczny. Szkoda też, że Mechagodzilla nie dostała swojego motywu przewodniego, gdyż jej nowy design zasługiwał na zapadający w pamięć motyw przewodni. Pod poniższym linkiem znajdziecie pełny soundtrack z filmu.



Ostatecznie Godzilla vs. Kong okazał się naprawdę świetnym widowiskiem. Choć na mojej liście filmów z uniwersum Monsterverse uplasował się na drugim miejscu tuż za Godzilla: Król Potworów za sprawą dość słabych ludzkich antagonistów oraz tylko dobrej ścieżki dźwiękowej. Jednak elementy te zostały częściowo przykryte za sprawą rewelacyjnej warstwy wizualnej jak i fenomenalnych efektów specjalnych, świetnemu przedstawieniu potworów i ich walk, które na pewno zapadną Wam w pamięć oraz ciekawej i nie nużącej fabuły.
Jeżeli jesteście fanami wielkich potworów to nie muszę zachęcać Was do obejrzenia tego filmu. Dodam jeszcze, że w filmie pojawia się kilka naprawdę ciekawych nawiązań. Jednak nie będą Wam pisał, o które sceny chodzi aby nie psuć przyjemności z ich wyłapywania. Powiem tylko, że pochodzą one z filmów: King Kong kontra Godzilla (1962), Godzilla kontra Mechagodzilla (2002) oraz uwaga …… Shrek (2001). Wszystkim innym polecam abyście sięgnęli po ten film, gdyż jest to naprawdę ciekawa historia z niesamowitymi efektami specjalnymi oraz wbijającymi w fotel walkami wielkich potworów.

